Pytania o depresję 

Co to jest depresja?

Kiedy używamy tego słowa potocznie, jako laicy, a nie lekarze, myślimy o depresji jako o przedłużającym się okresie, kiedy czujemy się szczególnie przygnębieni, smutni, gdy tracimy zainteresowanie otoczeniem, nie umiemy podejmować decyzji ani na niczym się skupić. Gdy lekarze diagnozują u nas kliniczną depresję, mówią o chorobie. Nazywają ją zaburzeniem nastroju.

Dlaczego nazywają to zaburzeniem? 

Depresja różni się zarówno pod względem jakościowym, jak i ilościowym od zwykłego pogorszenia nastroju, tak jak grypa od kataru, a zapalenie płuc od przeziębienia. Badania wskazują na występowanie w organizmie ludzkim zmian chemicznych, które mogą być związane z depresją.

Co dobrego wynika z nazywania depresji chorobą lub zaburzeniem?

Lekarze twierdzą, że depresja to coś, co da się leczyć. Oddzielają w ten sposób schorzenie od osoby – traktują je jak napastnika, jak infekcję, zaburzenie równowagi chemicznej w rodzaju cukrzycy, dolegliwości – jak zwichnięcie nogi. Depresja nie określa „kim” jest dana osoba; to coś co ta osoba „ma”. Ponadto uznają, że depresja nie jest niczyją winą – a w szczególności osoby chorej.

Kto cierpi na depresję?

Każdy może paść ofiarą tej choroby. Niezależnie od płaci, wieku czy statusu materialnego. Nie ma nic, co zapewniłoby magiczną ochronę: ani pieniądze czy ich brak, ani przynależność religijna, etniczna, rasowa, poziom wykształcenia, wybór zawodu czy sytuacja rodzinna.

Czy ludzie cierpiący na depresję zdają sobie z tego sprawę?

Niekoniecznie. Szacuje się, że ponad połowa ludzi cierpiących na depresję nie szuka pomocy, a wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że problemem, z którym się zmagają jest właśnie depresja. Mogą myśleć, że to stres, roztargnienie, brak koncentracji, wypalenie, niecierpliwość lub jakaś dolegliwości fizyczna. Może im się wydawać, że dochodzą do siebie po smutnym lub traumatycznym wydarzeniu, że tkwią w nieszczęśliwym związku albo po prostu nie do końca są szczęśliwi czy też zainteresowani swoim życiem.

Otaczający ich ludzie mogą myśleć tak samo albo też sądzić, że złość czy znudzenie jest skierowane przeciwko nim i brać je do siebie. Rozpoznanie depresji może być trudne.

Jak odróżnić smutek od depresji?

Smutek to reakcja na stratę lub na bolesne zdarzenie w naszym życiu. Jeśli minęło już wiele miesięcy, a osoba, którą spotkało coś złego, wydaje się pogrążać w smutku coraz bardziej, izoluje się od świata, gorzej radzi sobie z pracą i zwykłymi obowiązkami, a także widzimy u niej inne objawy depresji, możemy mieć powody do obaw.

Należy jednak pamiętać, że choć smutek może być bardzo duży, u większości ludzi nie prowadzi do depresji. Otrząśnięcie się z niego to proces, który może potrwać kilka miesięcy, a nawet kilka lat. Jednak dostrzegamy tu jakiś postęp.

Smutek jest czymś normalnym – większość ludzi przechodzi jego kolejne fazy, przebiegające mniej więcej w tej samej kolejności, dopóki nie dojdą do siebie. U niektórych proces ten może jednak powtórzyć się kilka razy, zanim smutek zniknie.

Należy też mieć na uwadze fakt, że przez pierwsze dni lub tygodnie smutek może wydawać się przytłumiony, ponieważ jesteśmy w szoku i próbujemy się uchronić przed rozpaczą. W czasie, gdy staramy się pokonać szok i stawić czoło wyzwaniom, jakie wiążą się z naszą sytuacją, rozpacz nie dociera do nas w całej pełni. Dlatego też odliczanie miesięcy, które minęły, należy zacząć w chwili gdy minie pierwszy szok i bliska nam osoba poczuje ból.

Jeśli podejrzewasz u kogoś bliskiego depresję dobrym pierwszym krokiem jest zasugerowanie wizyty u specjalisty od zdrowia psychicznego.

Co przeszkadza ludziom szukającym pomocy?

Duma. Wstyd. Potrzeba chronienia swojej prywatności. Brak pieniędzy. Mity.

Wielu ludzi sądzi, że ich objawy wynikają z lenistwa, braku dyscypliny, wad charakteru, bezwartościowości lub są boską karą. Niektórzy myślą też, że inni na zawsze zmienią o nich zdanie, jeśli przyznają się do choroby psychicznej i leczenia. Jeszcze inni, że choroba psychiczna to coś, co sami na siebie sprowadzili. Mogą też sądzić, że skoro sami ją spowodowali, powinni sami sobie z nią poradzić, a jeśli nie umieją – to znaczy, że są warci mniej niż inni ludzie.

To smutne, ponieważ istnieje wiele metod leczenia, a większości ludzi można pomóc, jeśli terapia zostanie odpowiednio dobrana. Jest to smutne również dlatego, że człowiek i depresja to dwa oddzielne byty. Depresja nie definiuje tego, kim jesteśmy. Powoduje zmiany nastroju, wpływa na nasze życie, zakłóca naszą zdolność do normalnego funkcjonowania, ale nie staje się nami. Nie wybieramy depresji w większym stopniu, niż wybralibyśmy jakąkolwiek inną poważną chorobę, ani też nie możemy po prostu powiedzieć jej, żeby odeszła, tak jak nie możemy nakazać naszemu sercu, jelitom czy wątrobie, żeby znów zaczęły funkcjonować prawidłowo.

Można zachęcać chorego, aby poddał się leczeniu wskazując, gdzie przeprowadzi badania w dyskretny sposób. Być może wspólny krewny lub przyjaciel może pomóc nam przekonać chorego, aby zastanowił się nad wyborem sposobu leczenia. Należy uświadomić mu, że jeśli nie podejmie leczenia, będzie mu trudniej pokonać depresję, a także może zapaść na inne choroby – depresja może mieć wpływ na ogólną odporność organizmu, zwiększa ryzyko pojawienia się chorób serca, a ludzie na nią cierpiący częściej umierają po operacjach kardiologicznych. Trzeba pokazać choremu, że skrócenie ataków lub złagodzenie objawów depresji ma sens, a poszukiwanie odpowiedzi i konsultacja ze specjalistą pozwolą mu odzyskać kontrolę nad sytuacją.

Wszystkie informacje zawarte powyżej pochodzą z książki autorstwa Claudii J. Strauss „Pokonać depresję”.

Dodaj komentarz